środa, 20 marca 2013

Zawsze Cię znajdę, a wtedy...

Drogę do domku oświetlał tylko księżyc. W oddali słychać było pohukiwania sowy  i zawodzenie wilka. Śnieg chrzęścił jej od stopami, torba na ramieniu nieznośnie ciążyła. Okolica wydawała się całkowicie opustoszała, lecz ona wiedziała, że nigdy nie będzie sama. Zło czaiło się wszędzie, czekając tylko na moment jej nieuwagi by zaatakować. Pomimo zmęczenia przyspieszyła kroku, czuła że ON jest już blisko. Świadczył o tym jej przyspieszony puls i dreszcze. W oddali słychać było łamanie gałęzi ,następny dowód, że podąża jej tropem. Wiedziała, że musi zachować zimną krew. Niewolno jej puścić się biegiem przez las, wtedy na pewno ją usłyszy i dopadnie. Droga do domku zdawała  się niemieć końca. Każdy krok przybliżał ją do bezpiecznego schronienia. Nagle zerwał się wiatr, zakołysał gałęziami drzew strącając potoki śniegu wprost na Octavię. Wzdrygnęła się lecz nie zwolniła kroku. 
- Jeszcze tylko kawałek, a będę bezpieczna chociaż na razie. Dopóki ON żyje nie spocznie zanim mnie nie dopadnie. 
Domek oświetlony był jedną lampą naftową zawieszoną nad drzwiami. Octavia rozejrzała się dokładnie, gdy nie spostrzegła nic niepokojącego weszła w krąg światła rzucanego przez lampę. Wtedy wszystko się zaczęło... Silne dłonie pochwyciły ją w pasie i powaliły na ziemię. Zamroczona próbowała odczołgać się na bok, kopiąc na oślep napastnika. Na nic się zdały jej wysiłki wkrótce ręce miała skute kajdankami. Jej oprawca stał nad nią w rozkroku i szyderczo się uśmiechał.
- Nie mówiłem kotku, że przede mną nie da się uciec. Teraz gdy w końcu cię złapałem zrobię z tobą co zechce. 


      

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz