środa, 20 marca 2013

Ryzykantka - niezwykła historia 3



Pierwsze nieśmiałe promienie słońca sączyły się do pokoju przez niedokładnie zaciągnięte żaluzje. Delikatnie oświetlały dziwne łóżko, które wyglądało tak jakby baldachim oderwał się od przytrzymujących go kolumienek i runął w dół. W pomieszczeniu panowała niczym niezmącona cisza, wydawało się, że wypełnia sobą całą wolną przestrzeń. Zegarek wiszący na ścianie bezgłośnie wyznaczał czas, gdy jego wskazówki zatrzymały się na godzinie dziesiątej drzwi pokoju bezszelestnie się otworzyły. Pojawiła się w nich dziwna postać cała ubrana na siwo, szybko podeszła do ściany przy łóżku i nacisnęła mały ukryty w niej guziczek. Baldachim podjechał do góry, spod niego wyskoczyła drobna osóbka.
- Teraz się doigrałeś doktorku!! Zamykać mnie w moim własnym łóżku!!- Istotka pacnęła mężczyznę w ramię.
- Potrzebowałaś odpoczynku. - Doktorek podrapał się po brodzie - Łóżko lecznicze musiało cię dokładnie połatać. Płyn do kąpieli ukrył tylko rany przed ludzkim wzrokiem lecz ty nadal byś je czuła. Znasz procedury, przechodziłaś przez nie już wiele razy. - Mężczyzna złapał za ramię chodzącą w kółko po pokoju kobietę. - Czemu się złościsz? To, że spotkałaś JEGO po tylu latach nie daje ci spokoju?
- Zostaw mnie w spokoju Adam! To, że jesteś lekarzem organizacji nie daje ci jeszcze prawa wtrącania się w moje prywatne życie
- Maryśka!! Jestem także twoim przyjacielem i możesz mi powiedzieć co leży ci na sercu. Marysia wyszarpnęła się z uścisku Adama. - Idę poćwiczyć, porozmawiamy jak skończę.

W nowocześnie wyposażonej siłowni słychać było tylko brzęczenie klimatyzacji i stukot przyrządów do ćwiczeń. Marysia leżała na ławeczce i wyciskała 40 kilową sztangę, mimo zmęczenia cały czas miała jego twarz przed oczami. Jej myśli skupione były tylko na nim.
- Czemu nie mogę przestać o NIM myśleć! Co on właściwie robił w więzieniu sekty? Nie widziałam go 8 lat, niestety prawie nic się nie zmienił. Jak dobrze, że mój kostium tak szczelnie mnie okrywał uniemożliwiając rozpoznanie. Zresztą pewnie i tak by mnie nie poznał, nie tylko dlatego, że nie wyglądam już jak szara mysz, po prostu nigdy nie zwracał na mnie większej uwagi.
Rozmyślania Marysieńki przerwał głos kolegi z zespołu - Łukasza. - Maryśka Krystian chce cię widzieć.
Marysia odwiesiła sztangę i niechętnie podniosła się z ławeczki. - Już idę do szefa tylko wezmę przyrznic. Nie wiesz czego ode mnie chce?
- Wiem tylko, że masz zgłosić się natychmiast
Zrezygnowana Marysia wolnym krokiem udała się do pokoju Krystiana. Łukasz odprowadzał ją współczującym spojrzeniem, którego na szczęście ona nie widziała. Nie zdążyła nawet zapukać w drzwi przełożonego gdy usłyszała. - Proszę .
Krystian siedział za olbrzymimi biurkiem zastawionym najnowocześniejszym sprzętem. Gdy Marysieńka weszła do gabinetu nawet na nią nie spojrzał. Wydał tylko krótką komendę.- Siadaj
Marysia jednak uparcie stała przed jego biurkiem. W końcu podniósł na nią wzrok. - Czyżbym nie wyraził się jasno?! Kazałem ci usiąść.
Marysia skrzyżowała ręce na piersiach. - Wyraziłeś się dostatecznie jasno i wyraźnie. Wolę jednak postać, oczywiście jeśli pozwolisz?
- Siadaj zanim stracę cierpliwość!! Musimy porozmawiać o ostatniej misji. To nie będzie przyjemna rozmowa.

Ciąg dalszy nastąpi :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz