wtorek, 23 kwietnia 2013

Ryzykantka - niezwykła historia 10

Pot stróżkami ściekał jej po plecach, lecz mimo to Marysia nie przerywała ciężkiego treningu. Wszyscy domownicy, z wyjątkiem niej smacznie spali w swoich łóżkach. Ona jakoś nie mogła zasnąć i wyładowywała wszystkie swoje zawiedzione nadzieje na przyrządach w domu Marka. Nie chciała się do tego przyznać, ale bardzo zabolało ją to, że Mareczek jej nie poznał. Jej głupie serce wywinęło fikołka na jego widok. Co zrobić z niemądrym sercem skoro nie słucha nikogo, nawet jej? Była już naprawdę zmęczona, a uczucie frustracji i przygnębienia jakoś nie chciało sobie pójść.  Miarowy szczęk urządzeń tylko powiększał jej frustrację.
Pierwsze promienie słońca zaczęły sączyć się przez niedomknięte żaluzję, tworząc ciekawą mozaikę na podłodze siłowni.
- Muszę wracać do swojego pokoju, nikt nie może mnie tu nakryć do tego w specjalnym stroju wzmacniającym prace mięśni. - pomyślała Marysieńka - mam nadzieję, że nikt jeszcze nie wstał i dam radę prześlizgnąć się do swojej tymczasowej kwatery.

Na korytarzu panował delikatny półmrok, Marysia poruszała się bezszelestnie w swoich specjalnych butach, aż tu nagle zza rogu wychodzi ..................       

poniedziałek, 22 kwietnia 2013

Zosieńka 1

Przez delikatną zasłonę z pierzastych chmur, które pokrywały niebo, prześwitywał pojedyncze promienie słoneczne. Ten wyczekiwany od dawna dzień miał być taki piękny, ale już nie będzie. Marzenia legły w gruzach. To zadziwiające jak łatwo czyjaś ciężka praca, jego starania, plany na przyszłość, może rozlecieć się jak przysłowiowy domek z kart. To co sobie zaplanujemy, a to co się zdarzy to zupełnie dwie odrębne "krzywe", które tylko czasami przecinają się w tym samym punkcie. Zosia doskonale wiedziała jakie prawa żądzą światem, mimo to nie mogła się do nich dostosować. Świadomie je ignorowała, narażając siebie na coraz to nowe przykrości. No cóż widocznie nieuleczalne marzycielki tak mają. Ile się przy tym nacierpią, wiedzą tylko one. Świat bez nich byłby jakiś szary. Zosia patrząc na te chmury miała nadzieję, że jej problemy się skończą gdy całe niebo będzie nieskazitelnie błękitne. Jeszcze w pełni do niej nie dotarło, co tak naprawdę tam się zdarzyło.       

środa, 17 kwietnia 2013

Ryzykantka - niezwykła historia 9

Marysia czuła się całkowicie rozbita przed spotkaniem z Markiem. Choć minęło tyle lat odkąd widzieli się po raz ostatni i on pewnie jej nawet nie pamięta, to jej głupie serce na myśl, że znów będzie mogła być blisko niego, po prostu wariuje. 
- Ale mój szef mnie pięknie urządził - pomyślała Marysieńka. - Pewnie chce żebym zwariowała. W końcu mógłby się mnie pozbyć. Jako jedyna kobieta w zespole działam mu na nerwy. Jak to dobrze, że mam na sobie tyle kamuflażu, przynajmniej nie będzie widać jak zmieniam się na twarzy na jego widok.

Marysia podjechała swoim samochodem, który nie odróżniał się niczym od innych aut, choć był wyposażony we wszystkie nowinki techniczno-szpiegowskie, pod dom Marka. Był to bardzo okazały budynek pomalowany na niebiesko. Marysieńka przed wyjściem z samochodu dokładnie zlustrowała otoczenie. Zauważyła, że Marek ma zamontowany na całej posesji najnowszy system alarmowy. Włączyła skaner w okularach i po chwili już wiedziała, że szyby w jego domu i we wszystkich zabudowaniach do niego należących są kuloodporne. 
-Wygląda na to, że Mareczek wziął sobie do serca, to że niedawno o włos uniknął tragedii. - powiedziała do siebie Marysieńka.
Z jej wisiorka wyglądającego jak zwykły kamień odezwał się głos. - Maryśka, czy ty mówisz do siebie czy mi się wydaje? 
Marysia agresywnym tonem -  Łukasz, a ty czasem nie miałeś ostatnio problemów ze słucham? Coś mi się zdaje, że tak zeznałeś na dywaniku u naszego dyra Krystiana. 
Łukasz w pierwszej chwili zaniemówił, bo po jakimś czasie pojednawczo stwierdzić. - Wyluzuj Maryśka tylko tak żartowałem.
Marysia, teraz już spokojnym tonem, kazała sobie i jemu wracać do pracy.  - Dobra, bierzmy się do pracy, bo obydwoje znajdziemy się w biurze szefa.

poniedziałek, 15 kwietnia 2013

Ryzykantka - niezwykła historia 8

Cały czas nie mógł dojść do siebie po porwaniu i uratowaniu przez tą dziwną postać. Jego wybawiciel bądź wybawicielka okryty był tak szczelnie kombinezonem kryjącym, że nie był wstanie stwierdzić z kim ma do czynienia. Jego instynkt podpowiadał mu, że to była kobieta. Ten sam instynkt kazał mu zaatakować postać, która pojawiła się w otwartych drzwiach jego celi. Nie widział jeszcze by ktoś poruszał się tak szybko. Po pierwszym ciosie, który on zadał padły następne, które tak bardzo go zaskoczyły, że dał się obezwładnić jak małe dziecko. Osóbka, która tak sprawnie się z nim rozprawiła musiała być świetnie wyćwiczona i bardzo silna. Po tym jak został skuty jego pamięć się wyłączyła, tak że nie pamiętał jakim cudem znalazł się w swoim domu i do tego w swoim łóżku. 

Gdy siedział w tej małej, ciemnej celi tracił już powoli nadzieję, że jeszcze zobaczy swoje dwie małe córeczki i bratanice, której był opiekunem prawnym po tym jak niedawno straciła obydwoje rodziców.
Nie wiedział komu ma dziękować, za odzyskaną wolność i za to, że może tulić do siebie swoje dzieci. Za dużo już przeszły by stracić jeszcze ojca i wuja jak to było w przypadku Wiktorii. Myślał, że jest wstanie zapewnić bezpieczeństwo swoim bliski i sobie, ale ostatnie wydarzenia pokazały mu jak bardzo się myli. Marek był na siebie wściekły , że nie przewidział zagrożenia i tak łatwo dał się podejść zbirom, którzy go porwali. Teraz wiedział jaki był głupi, że nie wynajął profesjonalnej firmy ochroniarskiej tylko liczył, że jego umiejętności jako byłego członka oddziałów specjalnych w zupełności wystarczą by zapewnić wszystkim, których kochał bezpieczeństwo.  

piątek, 12 kwietnia 2013

Ryzykantka - niezwykła histroia 7

Niebo pokrywały ciemne szare chmury z których sączył się deszcz. Wiatr szarpał koronami drzew wyginając je we wszystkie strony.

- Ale ładna pogoda na rozpoczęcie mojej misji - pomyślała Marysia - jeszcze tylko brakuje burzy z piorunami dla lepszego efektu. Miałabym mocne wejście, wręcz upiorne. Nowa niania przychodzi zapowiedziana odgłosami burzy. Na szczęście Dawid naprawdę się przyłożył i wyglądam jak szara mysz, tak pospolicie, że aż mi się śmiać chcę. Skąd on wziął te ciuchy, nie mam pojęcia ale są idealne do roli w jaką mam się wcielić.

Dawid rzeczywiście przeszedł samego siebie długie do połowy pleców włosy Marysieńki z lśniących przemienił za pomocą specjalnego spreju w suche stronki, po czym upiął je w ciasnego koka. Na nos wsunął jej okulary z grubymi szkłami w bardzo nietwarzowych oprawkach. Okular te miały wbudowaną kamerkę, a także wszystkie skanery. Dzięki specjalnemu ustawieniu zmniejszały oczy Marysi, które były specjalnie umalowane, by wyglądała jak najmniej atrakcyjnie.  Garderoba Marysieńki, także była starannie przemyślana, miała bowiem ukrywać wszystkie jej zalety. Składała się prawie wyłącznie z workowatych tunik, z długimi rękawami, sięgających prawie kolan i bardzo obszernych spodni oraz porozciąganych swetrów. Znalazło się w niej też trochę kombinezonów bojowych Marysieńki. Tak przebrana i ucharakteryzowana przez Dawida Marysia miała się stawić w domu Marka by chronić jego dzieci.

 

piątek, 5 kwietnia 2013

Zawsze Cię znajdę, a wtedy...cd.5

- Jak to zamarznięta? Zamarzłaś i żyjesz? - Oktawia niedowierzająco pokręciła głową. 
Gelare nic więcej nie mówiąc gestem nakazała Octavii iść za sobą. Cały czas wisiało nad nimi widmo powrotu istnego potwora w ludzkiej skórze. Śnieg miarowo chrzęścił pod nogami Vii (Octavii), a padający śnieg przesłonił całą okolice. Po półgodzinnej wędrówce dotarły do dziwnej skarpy jakby wykutej z lodu ale dziwnie miękkiej. 


Dwa kilometry dalej. Zakapturzona postać ubrana cała na czarno nerwowo przemierzała gęstwinę leśną. - Tym razem udało jej się ujść z życiem ale na wszystko kiedyś przyjdzie pora, nawet na śmierć mojej wybranki. Jak cudownie było czuć jej strach. Niemalże słyszałem wzburzoną krew w jej żyłach gdy ze mną walczyła. Tob było takie słodkie, broniła się jak mały kociak nie wiedząc jak zadaje się skuteczne ciosy. Jeszcze do tego te zabawne odgłosy jakie z siebie wydawała próbując się oswobodzić. -  Z gardła zakapturzonego mężczyzny wydobył się rechot. - I ona myśli, że ucieknie przede mną? Że jest lepsza od innych moich kociaków? Niedługo się dowie, że dla niej przyszykowałem coś specjalnego. 

Kraina Gelare Hibernerum jak łatwo się było domyślić cała była pokryta lodem i śniegiem. Od tej dziewiczej niczym nieskażonej bieli rozbolały oczy Octavię...
 

środa, 3 kwietnia 2013

Ryzykantka - niezwykła historia 6

Gdy wściekła Marysia spakowała już cały potrzebny sprzęt do jednej walizki zgłosiła się do Dawid speca od kamuflażu i wszelkich przebrań w Organizacji. Musiała jakoś ukryć to jak bardzo zmieniła się przez te lata. Postanowiła iść na całość wyglądać jeszcze gorzej niż w wieku 18 lat. 
Galeria Damiana - tak nazywał swój gabinet - pełna była różnych strojów, peruk, i przyborów do makijażu. Marysia doskonale znała jej wyposażenie bo przy różnych misjach często zmieniała swój wygląd, a Dawid był prawdziwym specem na którego zawsze mogła polegać. Jako jedyna kobieta w zespole miała jeden specjalny przywilej - oddzielną przymierzalnie. 

- Wchodź Maryśka nie mamy czasu do stracenia im szybciej skończymy tym szybciej będziesz mogła zacząć nową pracę.- Dawid zmierzył krytycznym spojrzeniem Marysię - będę się musiał sporo napracować by dobrać odpowiednie stroje, ale lubię wyzwania.
- Skoro czeka cię dużo pracy to proszę nie wspominaj o mojej nowej misji tylko bierz się do roboty! 
- Maryśka coś cię ugryzło, a może ktoś? - Dawid podrapał się w udawanym zamyśleniu po brodzie. - Słyszałem o tym wyjątkowym jeńcu, z którym się pobiłaś. 
Marysia podeszła szybkim krokiem do Dawida złapała go za poły jego lśniącej szarej marynarki i przyciągnęła do siebie. Gdy był już wystarczająco blisko głosem niewiniątka zapytała. - Z tobą też ma się pobić? Wiesz tak dla rozgrzewki. 
 

Ryzykantka - niezwykła historia 5

Dzień zapowiadał się bardzo pogodnie. Słoneczko raźno świeciło i ptaszki tak pięknie śpiewały - mimo tego Marysia miała naprawdę paskudny humor. To właśnie dzisiaj miała zacząć pracę w roli niańki Marka dzieci. Była to misja szczególnie delikatna bo mieszkając wraz z nim i jego pociechami  pod jednym dachem musiała się bardzo pilnować by się nie zdekonspirować. Kwestią pierwszorzędną było zabranie odpowiednio zakamuflowanego sprzętu by nikt nie domyślił się kim ona jest naprawdę. Jeśli Marek dziwnym trafem ją zapamiętał to na pewno jako szarą myszkę - jednym słowem kogoś niewartego uwagi. Od czasu ich ostatniego spotkania wiele rzeczy wydarzyło się w jej życiu, a ona sama bardzo się zmieniła. Teraz na powrót musiała wrócić do swojego jakże niepozornego wcielenia z przeszłości.