poniedziałek, 22 kwietnia 2013

Zosieńka 1

Przez delikatną zasłonę z pierzastych chmur, które pokrywały niebo, prześwitywał pojedyncze promienie słoneczne. Ten wyczekiwany od dawna dzień miał być taki piękny, ale już nie będzie. Marzenia legły w gruzach. To zadziwiające jak łatwo czyjaś ciężka praca, jego starania, plany na przyszłość, może rozlecieć się jak przysłowiowy domek z kart. To co sobie zaplanujemy, a to co się zdarzy to zupełnie dwie odrębne "krzywe", które tylko czasami przecinają się w tym samym punkcie. Zosia doskonale wiedziała jakie prawa żądzą światem, mimo to nie mogła się do nich dostosować. Świadomie je ignorowała, narażając siebie na coraz to nowe przykrości. No cóż widocznie nieuleczalne marzycielki tak mają. Ile się przy tym nacierpią, wiedzą tylko one. Świat bez nich byłby jakiś szary. Zosia patrząc na te chmury miała nadzieję, że jej problemy się skończą gdy całe niebo będzie nieskazitelnie błękitne. Jeszcze w pełni do niej nie dotarło, co tak naprawdę tam się zdarzyło.       

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz