poniedziałek, 15 kwietnia 2013

Ryzykantka - niezwykła historia 8

Cały czas nie mógł dojść do siebie po porwaniu i uratowaniu przez tą dziwną postać. Jego wybawiciel bądź wybawicielka okryty był tak szczelnie kombinezonem kryjącym, że nie był wstanie stwierdzić z kim ma do czynienia. Jego instynkt podpowiadał mu, że to była kobieta. Ten sam instynkt kazał mu zaatakować postać, która pojawiła się w otwartych drzwiach jego celi. Nie widział jeszcze by ktoś poruszał się tak szybko. Po pierwszym ciosie, który on zadał padły następne, które tak bardzo go zaskoczyły, że dał się obezwładnić jak małe dziecko. Osóbka, która tak sprawnie się z nim rozprawiła musiała być świetnie wyćwiczona i bardzo silna. Po tym jak został skuty jego pamięć się wyłączyła, tak że nie pamiętał jakim cudem znalazł się w swoim domu i do tego w swoim łóżku. 

Gdy siedział w tej małej, ciemnej celi tracił już powoli nadzieję, że jeszcze zobaczy swoje dwie małe córeczki i bratanice, której był opiekunem prawnym po tym jak niedawno straciła obydwoje rodziców.
Nie wiedział komu ma dziękować, za odzyskaną wolność i za to, że może tulić do siebie swoje dzieci. Za dużo już przeszły by stracić jeszcze ojca i wuja jak to było w przypadku Wiktorii. Myślał, że jest wstanie zapewnić bezpieczeństwo swoim bliski i sobie, ale ostatnie wydarzenia pokazały mu jak bardzo się myli. Marek był na siebie wściekły , że nie przewidział zagrożenia i tak łatwo dał się podejść zbirom, którzy go porwali. Teraz wiedział jaki był głupi, że nie wynajął profesjonalnej firmy ochroniarskiej tylko liczył, że jego umiejętności jako byłego członka oddziałów specjalnych w zupełności wystarczą by zapewnić wszystkim, których kochał bezpieczeństwo.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz